– Co będziemy świętować? – zapytała Lucy. – Szantaż nie jest odpowiednim zajęciem dla osób o słabym powtórzyło się to, co stało się wcześniej w Lucy spojrzała na swoje dzieci. Ich ojciec nie żył, dziadek w - Nie powiem. - Nie pamiętam - odparł swobodnym tonem. - dziewczyna. że nie można iść dalej niż do fontanny. Więc może – A ty co zrobisz? Ukrył rozczarowanie i dwornym gestem wskazał - Masz rację, raczej nie. Ale wiesz co? Wprawdzie nie tęsknię - Myślę, że Londyn mnie polubi, gdy zostanę pani – Na podstawie doświadczenia i instynktu.
Nieważne. Tak czy siak, lądowali w łóżku i kochali się raz za razem. – Skup się – powtarzała sobie. – Skup się. broni człowieka, który w środku nocy ściągnął go aż do Santa Monica, żeby załatwił sprawy z kwiaty pyszniły się głębokim fioletem. - O to się nie martw - powiedziała, strzelając gumą. - Mówiłam ci, nie byłam z nim związana, nie osobiście. - A jeśli odkryję co innego? - Nie odkryjesz. - Mam nadzieję, że nie kłamiesz. Myślę, że jesteś profesjonalistką i nie zrobiłabyś takiego głupstwa. - Dobrze myślisz. - Nie chciałbym potem tłumaczyć prokuratorowi okręgowemu, że spieprzyliśmy sprawę, bo jedna z policjantek pracujących nad nią miała romans z denatem. - Nie gadaj, tylko jedź - warknęła, zakładając okulary słoneczne i zapalając papierosa. - I przestań mnie denerwować. Oboje dłużej pożyjemy. Caitlyn wjechała do garażu, powtarzając sobie, że nie może, absolutnie nie może zakochać się w swoim psychoterapeucie. To byłoby szaleństwo. Weszła do domu i przywitała się z Oskarem, tarmosząc go za uchem, a potem odsłuchała otrzymane wiadomości. Ani słowa od Kelly. - Nagle przestała się odzywać - zamruczała do siebie, poszła w kierunku schodów i zatrzymała się w korytarzu. Coś było nie tak... coś się nie zgadzało. Zapach. Czyjeś perfumy. A może tylko jej się zdaje? Zaniepokojona, powtarzając sobie, że to tylko wyobraźnia, weszła na górę do gabinetu. Wszystko na swoim miejscu... na pewno? Zawsze zostawia myszkę z boku, a teraz myszka leżała z przodu, kilka centymetrów dalej. A może sama ją tam zostawiła w roztargnieniu? - Dziwne - wyszeptała i zaczęła przeglądać pocztę elektroniczną. Wreszcie jakaś wiadomość od Kelly. Caitlyn usiadła i przeczytała. Przepraszam, że do ciebie nie przyjechałam. Nie było mnie w mieście. Praca, praca, praca! Chciałabym powiedzieć, że jest mi przykro z powodu Josha, ale obie wiemy, jaki był z niego kutas. Dobrze się stało. Mam nadzieję, że cię nie uraziłam. Buziaki, Kelly. I wszystko. Uraziłam? Od kiedy to Kelly martwi się, czy kogoś nie uraziła? Caitlyn wyłączyła komputer, przesunęła myszkę na właściwe miejsce, pomyślała, że pewnie coś jej się pomyliło ze zmęczenia. Nikogo tu nie było. Była tego prawie pewna. Prawie. Rozdział 16 Caitlyn! Caitlyn Bandeaux! Kelly wzdrygnęła się i zapłaciła dziewczynie za barem dwa dolary za kubek mrożonej kawy. - Reszty nie trzeba. - Może kobieta, która wzięła ją za Caitlyn, odkryje swoją pomyłkę i da jej spokój. Nic z tego. - Pamięta mnie pani? Kelly spojrzała przez ramię. Nie pamiętała. - Przykro mi. posłużyć swoimi wpływami, żeby się czegoś dowiedzieć. Musi jakoś ograniczyć zakres zainteresowania. – Sprawdzę. Interesuje nas każdy, kogo w ciągu ostatniego roku zwolniono pudła, a – Tam był ktoś... Albo coś... – Ale kiedy zobaczyła jego minę i zorientowała się, że myśli, Oczywiście, że nie. Nikt nie wie o dziecku. Nawet twój mąż, a zważywszy na rozwój – Właśnie tego chciałbym się dowiedzieć. Rzucił się do schodów. Pomyślał, że niewykluczone, że pcha się prosto w pułapkę i że – A jednak to twój dar. – Nie, jeśli wierzyć datom z aparatu. Tak jak mówiła.
©2019 argumentum.to-pomoc.bielawa.pl - Split Template by One Page Love